Piłkarze ręczni Górnika bez szans w ćwierćfinałowym meczu z Vive Tauron Kielce

Piłkarze ręczni Górnika bez szans w ćwierćfinałowym meczu z Vive Tauron Kielce

Sensacji nie było. Szczypiorniści Górnika Zabrze przegrali w pierwszym ćwierćfinałowym starciu PGNiG Superligi z Vive Tauronem Kielce aż dziesięcioma trafieniami 23:33.

Początek spotkania nie zapowiadał jednak aż takiej hegemonii kielczan. Vive doprowadziło do wyniku 3:1. Wyrównał dwoma rzutami Marek Daćko, który miał też szansę na sprokurowanie prowadzenia. Niestety w kontrze pechowo zgubił piłkę. Co zepsuł aktualny reprezentant, szybko naprawił jego starszy kolega. Bartłomiej Tomczak mimo silnego uchwytu (ukaranego później dwoma minutami kary dla Pawła Paczkowskiego), rzucił do pustej bramki na 5:4. Kolejne minuty były wyjątkowo wyrównane, a oba zespoły wymieniały się ciosami. Choć kielczanie imponowali indywidualnymi akcjami, częściej jednak ton grze nadawali zabrzanie. Gdyby nie trzy błędy w ataku w zaledwie pięciu minut, mogliby  doprowadzić zabrzańską publiczność do ekstazy, znacznie wyprzedzając zespół gości. Później jednak Vive skrzydeł dodał Tobias Reichmann, który najpierw wykorzystał dwie kontry, a potem dołożył trzecie trafienie z rzędu z karnego. Przewagę powiększył kolejną kontrą Paczkowski, który jednak po chwili musiał odpocząć z kolejną karą dwóch minut na koncie. Nawet osłabienie nie pomogło Trójkolorowym.  Na cztery bramki Vive, Górnik zdołał odpowiedzieć tylko jednym trafieniem, resztę szans marnując przy błędach podań i rzucaniu mimo szczelnej zasłony.

Impuls do gry dał Martin Galia, który odbił piłkę trzy razy z rzędu, a przy tym trafił przez całe boisko do pustej bramki rywali i dołożył jeszcze fantastyczne podanie do wybiegającego do kontry Tomczaka. Przewaga kielczan stopniała tym samym z siedmiu trafień do czterech. A mogłoby i być mniej, ale fatalny dzień notował Michał Adamuszek, pechowo myląc się w rzucie. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 13:18.
Po przerwie zaskoczenia nie było. Vive spokojnie kontrolowało wynik, wciąż rotując siódemką na parkiecie. Przewaga Vive tylko rosła, a kibice irytowali się kolejnymi karami dla obu drużyn.
Gdy przewaga gości wynosiła nawet dziewięciu bramek. Impuls do walki dał jednak Maciej Tokaj, który ładnie trafił między rękoma obrońców. Kolejne dwa trafienia dołożyli Aleksandr Tataricew i Maciej Ścigaj. Wtedy jednak słabo spisujący się Adamuszek otrzymał czerwoną kartkę (z gradacji kar), a karnego wykorzystał Aguinagalde. Kolejne indywidualne błędy gospodarzy doprowadziły ostatecznie do wyniki 23:33.

Zrobiliśmy za dużo technicznych błędów. A Vive biegało do kontr i rzucało bramki. A jeśli chcemy grać z Kielcami, to tak po prostu nie można. Pojedźmy do Kielc powalczyć, ale… awans chyba przestaje być realistyczny – wzdychał po meczu Martin Galia, bramkarz gospodarzy. 

Rewanż odbędzie się 29 kwietnia w Kielcach.

Górnik Zabrze – Vive Tauron Kielce 23:33 (13:18)
Górnik: Kornecki, Galia 1 – Niedośpiał 1, Daćko 7, Tomczak 4, Piątek, Sluijters 2,  Buszkow, Tatarincew 3, Gliński 1, Tokaj 2, Ścigaj 1, Adamuszek 1. Trener: Ryszard Skutnik
Vive: Szmal, Ivic – Jurecki 3, Walczak, Reichmann 11, Chrapkowski 2, Kus, Aguinagalde 4, Jachlewski 1, Strlek 1, Lijewski 5, Paczkowski 2, Zorman 1, Bombac 2, Djukic 1.

Powrót na górę

Piłka nożna

Inne dyscypliny

Strefa konesera

Polecane strony

O nas

Podążaj za nami