Przed I-ligowcami jeszcze tylko 3 serie gier przed zimowym wypoczynkiem. 15. kolejka rozegrana zostanie od wtorku do czwartku. 2 grudnia GKS 1962 Jastrzębie rozegra w Nowym Sączu bardzo ważny mecz w kontekście utrzymania się, z zajmującą ostatnią lokatę Sandecją.

Jeszcze gorzej radzące sobie Zagłębie Sosnowiec spróbuje wygrać pierwsze spotkanie pod wodza Kazimierza Moskala, mając za rywala u siebie niewygodną Puszczę Niepołomice. Na zakończenie, w czwartek prawdziwy hit - czyli starcie najlepiej radzącego sobie z naszych przedstawicieli GKS-u Tychy przy Edukacji z Widzewem Łódź!

Piątkowo-niedzielne spotkania stały pod znakiem rywalizacji na szczycie pomiędzy liderem i aktualnym mistrzem Polski, a wiceliderem i zdobywcą Pucharu Polski. Na lodowisku w Tychach zaczęło się bombowo, bo już po 20. sekundach na prowadzenie wyszedł JKH GKS Jastrzębie, po kolejnych 4. minutach to GKS Tychy mógł cieszyć się z prowadzenia. W dodatku gola na 2:1 gospodarze strzelili grając w osłabieniu!

Były to tylko miłe złego początki. Jeszcze w I tercji podopieczni Roberta Kalabera wyszli na prowadzenie, a w pozostałych dwóch odsłonach zaaplikowali Tyskim po dwie bramki, deklasując tym samym zespół trenera Krzysztofa Majkowskiego na własnym lodzie! Dla JKH GKS była to już 10. wygrana z rzędu w tym sezonie, dzięki której zepchnęli z fotela lidera swojego niedzielnego rywala. Jastrzębianie na efektowny triumf na Stadionie Zimowym w Tychach czekali ponad 5 lat!

W pozostałych spotkaniach odbyło się raczej bez niespodzianek. Chociaż GKS Katowice strasznie "męczył się na własnym lodzie w niedzielę z autsajderem z Gdańska. Z kolei Tyscy w piątek pokonali Unię Oświęcim dopiero po dogrywce i karnych. Dwie ciekawostki statystyczne: w klasyfikacji kanadyjskiej pierwszych 10. lokat zajmują hokeiści w komplecie reprezentujący cztery drużyny z naszego regionu, natomiast w meczu Cracovii z Energą Toruń pod Wawelem na lodzie w sumie wystąpiło prawie 30 zagranicznych hokeistów!

Piłkarze Skry Częstochowa jadą niczym II-ligowy walec! Tydzień temu rozjechali 4:0 Olimpię Grudziądz, tym razem wręcz zmiażdżyli na wyjeździe i zgasili przysłowiowy "Znicz" Pruszków. Łupem bramkowym podzielili się: niezawodny Kamil Wojtyra, wracający po kartkowej pauzie kapitan Piotr Nocoń, a dzieła zniszczenia dokończył rezerwowy Damian Warnecki! Dla Wojtyry była to już 13. i 14. bramka w sezonie i dzięki temu w dalszym ciągu jest liderem klasyfikacji strzelców z przewagą 4. goli nad Marcinem Urynowiczem, 

W niedzielne południe Motor Lublin długo stawiał opór na Bukowej GKS-owi Katowice. Bohaterem spotkania był skrzydłowy gospodarzy Krystian Sanocki, który po godzinie gry wykorzystał długie wybicie od swojego bramkarza i po solowej akcji pokonał Madejskiego. Z kolei już w doliczonym czasie gry idealnym podaniem obsłużył Filipa Kozłowskiego, któremu pozostało tylko dopełnić formalności na 2:1. GieKSa zachowała status wicelidera z przewagą 3. oczek na Wigrami!

Ruch Chorzów w doliczonym czasie gry pokonał rezerwistów Górnika Zabrze, tym samym pieczętując zasłużony tytuł mistrza jesieni! Decydującego gola w 93. minucie mocną główką po rzucie rożnym zdobył Patryk Sikora.

Przez kilka godzin na fotelu lidera rozgościła się Polonia Bytom, która także 1:0 wygrała ze Stalą Brzeg. Poloniści dla odmiany zapewnili sobie zwycięstwo już na samym początku spotkania. Wysoko po raz kolejny wygrał Pniówek Pawłowice i przerwę przezimuje na zasłużonej 4. lokacie

Kolejną wyjazdową wygraną zapewnił sobie w Gorzowie Wielkopolskim rewelacyjny beniaminek - LKS Goczałkowice-Zdrój. Dwie bramki dla Goczałów zdobył młodzieżowiec Bartosz Marchewka, który tym samym zrównał się liczbą goli ze swoim doświadczonym partnerem z drużyny - Piotrem Ćwielongiem.

Zgodnie z przewidywaniami, wysoko wygrał Rekord B-B w domowym starciu z beniaminkiem z Opolszczyzny - Polonią Nysa. Odwrotnie niż Gwarek Tarnowskie Góry. Gwarki nie miały żadnych szans w potyczce we Wrocławiu przeciwko Ślęzie.

Pochwały dla ROW-u 1964 Rybnik. Podopieczni Rolanda Buchały już po 26. minutach przegrywali różnicą dwóch goli. Pomimo tego w II odsłonie odrobili straty, a decydująca bramka padła minute przed końcowym gwizdkiem arbitra.