Mecze pomiędzy JKH GKS Jastrzębie i GKS Katowice o podwójną stawkę

Zaplanowany na sobotę (2 listopada) mecz miał odbyć się niemal miesiąc temu, ale z powodów pozasportowych nie doszedł do skutku. Dlatego o godz. 18.30 JKH GKS Jastrzębie podejmie na Jastorze w zaległym derbowym pojedynku ekipę GKS Katowice, z którą niespełna dobę później rozegra mecz wyjazdowy. Stawką obu spotkań są zarówno ekstraligowe punkty, jak i awans do finału Pucharu Wyszehradzkiego.

Ekipę z Katowic od nowa buduje w tym sezonie fiński trener Risto Dufva. Aktualnie katowiczanie spisują się poniżej oczekiwań, choć początek sezonu mieli bardzo udany - wszak we wrześniu zanotowali komplet zwycięstw, pokonując m.in. GKS Tychy. Potem jednak zespół GKS-u zaliczył ostre hamowanie (rozpoczęte porażkami z Unią Oświęcim i Zagłębiem Sosnowiec), którego finałem była poniesiona we wtorek klęska w Nowym Targu z rozpędzonym ostatnio Podhalem. Efekt? Czwarte miejsce i utrata kontaktu z ekstraligowym podium. Nie na to liczono w Katowicach. W związku z tym w sobotę i niedzielę możemy spodziewać się meczów, w których wicemistrzowie Polski będą chcieli odrobić straty do lidera.

Wynik sobotnio-niedzielnego dwumeczu należy uznać za sprawę otwartą. Wprawdzie w okresie przygotowawczym jastrzębianie wygrali z GKS Katowice oba sparingi, ale o sierpniowych starciach towarzyskich nikt już nie pamięta.

- GKS Katowice to kolektyw posiadający wiele silnych stron. Mają w składzie bardzo dobrych Polaków, w tym Grzegorza Pasiuta czy Marcina Kolusza, ale również ciekawych obcokrajowców, choćby Szweda Robina Rahma w bramce. Nasz konkurent to ekipa z potencjałem na mistrzostwo Polski, ale nie boimy się ich. Pokazaliśmy już, że potrafimy grać z Katowicami. Jeśli u nas wszystko "zatrybi", to jesteśmy w stanie z nimi wygrać - mówił Maciej Urbanowicz, kapitan JKH GKS Jastrzębie.