Śląska pierwszoligowa mizeria. Porażki Ruchu i GKS-u
Nieudanie rozpoczęli nowy sezon piłkarze pierwszoligowych klubów ze Śląska. Ruch Chorzów przegrał w Mielcu, a GKS Katowice uległ na własnym boisku Pogoni Siedlce.
Katowiczanom bardzo zależało, by szybko wyjść na prowadzenie w spotkaniu z zespołem z Siedlec. Już 3. minucie gospodarze powinni prowadzić po strzale Bartłomieja Kalinkowskiego, który uderzył niecelnie nad bramką po akcji aktywnego na lewym skrzydle Armina Ćerimagicia. Golkipera gości chciał zaskoczyć też w 21. minucie zza pola karnego Tomasz Foszmańczyk, lecz Krystian Stępniowski na raty obronił jego bombę pod poprzeczkę.
Jedyny strzał, który mógł zagrozić bramce GieKSy padł w pierwszej połowie w 23. minucie. Dariusz Zjawiński podszedł do rzutu wolnego i uderzył tuż obok lewego słupka, jednak na tyle niecelnie, że Nowak nie musiał interweniować. W końcu nadszedł kluczowy moment w pierwszej połowie. Rozpędzony w 29. minucie Paweł Mandrysz został przewrócony w polu karnym, a pewnym egzekutorem jedenastki został Foszmańczyk i to gospodarze cieszyli się pierwsi z prowadzenia, które utrzymali do końca pierwszej połowy.
Po zmianie stron katowiczanie chcieli wykończyć Pogoń kontrami, lecz rywale coraz śmielej zaczęli zapędzać się w pole karne gospodarzy. Katowiczanom zaczynało brakować dokładności i to rywale zadali pierwszy cios kontratakiem. W 70. minucie na strzał zdecydował się wprowadzony Dawid Polkowski, który próbą zza pola karnego przy prawym słupku nie dał szans Sebastianowi Nowakowi. Decydujące trafienie padło w 87. minucie, gdy GKS grał z przewagą jednego zawodnika po tym, jak Daniel Chyła otrzymał drugą żółtą kartkę. Adrian Paluchowski przymierzył technicznie z dystansu i GieKSa nie zdołała już odrobić strat.
GKS Katowice - Pogoń Siedlce 1:2 (1:0)
1:0 - Foszmańczyk, 31 min. (karny)
1:1 - Polkowski, 70 min.
1:2 - Paluchowski, 87 min.
GKS: Nowak - Mokwa, Midzierski, Klemenz, Mączyński - Mandrysz, Zejdler, Kalinkowski (81. Kuliński), Foszmańczyk, Ćerimagić (64. Plizga) - Kędziora (73. Goncerz).
Moment nieuwagi na początku drugiej połowy kosztował zespół Ruchu Chorzów utratę gola w spotkaniu ze Stalą Mielec. Po zgraniu głową w pole karne wpadł Łukasz Wroński i stanął oko w oko z Liborem Hrdlicką. Pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce i było 1:0 dla Stali. Gospodarze poczuli wiatr w żaglach. W 51 minucie po strzale Bernhardta z rzutu wolnego futbolówka nieznacznie minęła słupek. Podopieczni trenera Krzysztofa Warzychy byli wyraźnie zamroczeni po szybkim ciosie, jaki otrzymali na początku drugiej części spotkania. W 62 minucie zdaniem sędziego w polu karnym faulował Miłosz Trojak. Arbiter podyktował jedenastkę dla Stali. Do piłki podszedł Getinger, a Hrdlicka... złapał jego uderzenia. Bramkarz Niebieskich wyczuł intencję strzelca. Ten w dodatku uderzył zbyt lekko i rzut karny bardziej przypomniał podanie do golkipera.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tak powinno być w tym przypadku. W 68 minucie kapitalnie zachował się Miłosz Przybecki. Pomimo tego, że przed nim był już tylko bramkarz, postanowił dograć do lepiej ustawionego na środku pola karnego Artura Balickiego. Dla młodego zawodnika, który został wprowadzony chwilę wcześniej, był to pierwszy kontakt z piłką. Niestety nieudany. W doskonałej sytuacji skiksował. Uderzył lekko, wprost w bramkarza.
Stal Mielec - Ruch Chorzów 1:0 (0:0)
1:0 - Wroński, 1:0
Ruch: Hrdlička - Komarnicki, Czajkowski, Trojak, Pazio - Przybecki, Walski (87. Starzyński), Urbańczyk, Nowak, Słoma (67. Siedlik) - Arak (68. Balicki).