Wicemistrzowie Polski wywieźli komplet punktów z Szopienic

FOTO: Dariusz Grabiński FOTO: Dariusz Grabiński

Po pierwszym secie meczu GKS-u Katowice z liderem PlusLigi ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zapachniało sensacją. Katowiczanie, dzięki zrywowi w końcówce, wygrali tę partię. Później jednak do głosu doszli wicemistrzowie Polski.

Premierowa odsłona meczu rozegranego w Szopienicach rozpoczęła się od walki punkt za punkt. Gospodarze niczym nie ustępowali utytułowanemu rywalowi, ale to ZAKSA jako pierwsza skończyła dwa kontrataki i wyszła na prowadzenie 10:6. Trójkolorowi po punktowym bloku Karola Butryna zniwelowali przewagę rywali do jednego punktu. Po chwili wicemistrzowie Polski znów zbudowali pięciopunktową przewagę i przy stanie 20:15 wydawało się, że pierwsza partia padnie ich łupem. Tak się jednak nie stało, a konsekwentnie grający siatkarze trenera Piotra Gruszki sukcesywnie odrabiali straty. Przy zagrywce Emanuela Kohuta GieKSa zakończyła dwie kontry, a po skutecznym bloku na Aleksandrze Śliwce udało się doprowadzić do wyczekiwanego remisu - 24:24. Dwie ostatnie akcje były już popisem katowickiego zespołu. Zagrywka Marcina Komendy dała trójkolorowym dwie kontry, które Tomas Rousseaux i Karol Butryn zamienili na punkty i to GKS objął prowadzenie w meczu.

Drugi set rozpoczął się równie obiecująco dla GieKSy. Po efektownym bloku na Samie Deroo GieKSa objęła prowadzenie 3:2. Niestety, to był ostatni moment, w którym katowiczanie mieli przewagę nad rywalami. ZAKSA poprawiła grę blokiem i zaczęła wyprowadzać kontrataki. W efekcie szybko wypracowała pięciopunktową zaliczkę (15:10), której tym razem siatkarzom gospodarzy nie udało się zniwelować.

Goście lepiej też weszli w trzecią partię. Dobra obrona ZAKSY pozwoliła jej wyprowadzać kontrataki, po których szybko objęła prowadzenie. Katowicki zespół miał problemy ze skończeniem pierwszego ataku, a zagrywka nie była już tak skuteczna, jak w inauguracyjnej odsłonie. W efekcie kędzierzynianie powiększyli prowadzenie do pięciu punktów (14:9) i znów kontrolowali wydarzenia na boisku. W końcówce GKS popełnił zbyt wiele błędów, by myśleć o odwróceniu losów seta i to zespół z Opolszczyzny objął prowadzenie w meczu.

Pierwsze piłki czwartej partii należały do GieKSy, która rozpoczęła odsłonę w innym zestawieniu - z Dominikiem Depowskim, Dawidem Ogórkiem i Maciejem Fijałkiem. Atak na kontrze Butryna i as serwisowy Kohuta dały prowadzenie 8:6. Trzy kolejne kontrataki sprawiły, że było 12:9 dla ZAKSY. Od tego momentu na parkiecie trwała walka punkt za punkt. W końcówce za sprawą zagrywek Dawida Wocha GieKSa zniwelowała stratę do jednego punktu - 22:23, ale ostatnie piłki należały do kędzierzynian, którzy wywieźli z Katowic komplet punktów.

GKS Katowice - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (26:24, 18:25, 18:25, 22:25)
GKS: Komenda, Rousseaux, Krulicki, Butryn, Sobański, Kohut, Mariański (libero) - Krzysiek, Fijałek, Quiroga, Depowski, Ogórek (libero), Woch.
ZAKSA: Toniutti, Deroo, Wiśniewski, Kaczmarek, Śliwka, Bieniek, Zatorski (libero) - Shaw, Koppers.

Powrót na górę

Piłka nożna

Inne dyscypliny

Strefa konesera

Polecane strony

O nas

Podążaj za nami