Jastrzębski Węgiel nad krawędzią. ZAKSA nie dała szans GieKSie
Powiało sensacją w pierwszym meczu ćwierćfinału play-off PlusLigi. Broniący mistrzowskiego tytułu Jastrzębski Węgiel prowadził już 2:0 w setach z Treflem Gdańsk, a mimo to przegrał 2:3 i jest o o krok od odpadnięcia z rozgrywek.
Niespodziewanie pierwszy set od początku toczył się pod dyktando gości, którzy długo utrzymywali kilkupunktową przewagę. Przy stanie 18:21 trener Andrea Gardini zdecydował się na klasyczną podwójną zmianę: za Benjamina Toniuttiego i Stephana Boyera na boisku pojawili się Jan Hadrava i Ermi Tervaportti. Okazało się to trafnym posunięciem, bo za sprawą silnych zagrywek Czecha jastrzębianie doprowadzili do wyrównania. W grze na przewagi nie dali sobie urwać seta.
Kiedy w drugiej odsłonie Pomarańczowi wręcz zdemolowali rywali wydawało się, że mecz ma się ku końcowi. Tymczasem trener Michał Winiarski równie ratował się podwójną zmianą wprowadzając do gry doświadczonych Lukasa Kampę i Mariusza Wlazłego. Było to pociągnięcie, które odmieniło losy meczu. Goście zaczęli grać skuteczniej, a jastrzębianie gaśli z minuty na minutę. Trener Gardini ratował się desygnując na boisko powracającego do gry po kontuzji Jurija Gladyra, ale to nic nie zmieniło. Gdańszczanie doprowadzili do tie-breaka, w którym okazali się lepsi. I to teraz oni są bliżej półfinału.
Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk 2:3 (28:26, 25:18, 18:25, 21:15, 13:15)
Jastrzębski Węgiel: Toniutti, Fornal, Wiśniewski, Boyer, Szymura, Macyra, Popiwczak (libero) - Hadrava, Tervaportti, Bieniek, Gladyr.
Trefl: Kozub, Mika, Paszycki, Sasak, Lipiński, Mordyl, Olenderek (libero) - Łaba, Wlazły, Kampa, Reichert, Pruszkowski (libero).
Niewiele do powiedzenia mieli w pierwszym starciu ćwierćfinałowym przeciwko ZAKSie Kędzierzyn-Koźle siatkarze GKS-u Katowice. Ekipa gospodarzy wyszła na spotkanie w najmocniejszym składzie i była nastawiona na wygranie szybkie, bez zbędnego przedłużania walki. Gdy kędzierzynianie utrzymywali najwyższą koncentrację, odskakiwali rywalom i bez problemów osiągali przewagę. W trakcie pierwszego seta, w momencie gdy GKS przez chwilę próbował nawiązywać walkę, trener Grzegorz Słaby wziął czas i apelował do swoich zawodników: możemy z nimi grać! Tyle tylko, że zespół, który nigdy wcześniej nie grał takiego spotkania – w fazie play-off – chyba nie do końca wiedział, jak ma to zrealizować.
Widać to było dobitnie w drugiej partii, w której GKS został zdeklasowany, przegrywając do 12. Ta odsłona pokazała, że waleczność to jednak zbyt mało na tak klasowy zespół, jak wicemistrzowie Polski. Mogący grać na luzie i bez żadnej presji goście nie byli w stanie zatrzymać finezyjnie grających siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - GKS Katowice 3:0 (25:21, 25:12, 25:22)
ZAKSA: Janusz, Śliwka, Smith, Kaczmarek, Semeniuk, Huber, Shoji (libero) - Żaliński.
GKS: Ma'a, Szymański, Kania, Jarosz, Quiroga, Hain, Mariański (libero) - Domagała, Kogut, Nowosielski, Rousseaux.