Zdeterminowany Trefl ograł GTK w Gliwicach [wideo]
Trefl Sopot wykonał ważny krok w kierunku play off. Zespół prowadzony przez Marcina Klozińskiego słabiej zagrał tylko w drugiej kwarcie, a w pozostałych był wyraźnie lepszy od GTK Gliwice i odniósł zasłużone zwycięstwo.
Po czterech porażkach z rzędu GTK Gliwice chciało za wszelką cenę przerwać serię porażek. Zadanie nie należało do prostych, bo rywal, Trefl cały czas walczy o udział w play off. Oba zespoły przystąpiły do spotkania osłabione. W szeregach druzyny z Gliwic zabrakło Jonathana Williamsa, który wrócił już do rodzinnego kraju. Z kolei wśród rywali brakowało: Artura Mielczarka i Marcina Stefańskiego. Ten ostatni został przywitany w rodzinnym mieście w sposób szczególny. Z inicjatywy byłego trenera złotej drużyny juniorów, Romana Kraczli oraz kolegów z ówczesnego zespołu, Carbo, pojawił się wielki baner witający popularnego "Stefana" w domu. Kapitan Trefla mógł tylko wspoamgać swoich kolegów z ławki rezerwowych, ale ci mecz rozpoczęli w bardzo dobrym stylu. Po dwóch "trójkach" Filipa Dylewicza i Obie Trottera prowadzili czterema punktami (2:6). Ten ostatni grał niezwykle czujnie w obronie, co zaowocowało aż czterema przechwytami. Co gorsza dla gospodarzy, każda z tych akcji zakończyła się zdobyciem punktów z kontry przez graczy Trefla. Po tym jak wsadem do kosza w szybkim ataku popisał się Dylewicz (10:18) trener Paweł Turkiewicz poprosił o przerwę na żądanie. Ta nie przyniosła oczekiwanego skutku, bo kolejny raz zza łuku przymierzył Dylewicz. Na całe szczęście końcówka tej kwarty należała do miejscowych. Dwa razy zza linii 6,75 m trafił Hooker (w tym w ostatniej sekundzie tej części gry) i raz Marek Piechowicz (19:24).
Po wznowieniu gry kolejny raz dobrze zachował się Piechowicz. Goście cały czas utrzymywali przewagę, bo dobrze spisywali się zmiennicy. Skutecznym wejściem pod kosz popisał się Łukasz Kolenda, a z linii rzutów wolnych punkty zdobywał Jakub Motylewski (21:28). Gliwiccy zmiennicy nie chcieli być gorsi. Z półdystansu, a następnie z bliższej odległości przymierzył Łukasz Ratajczak. Dwa razy pod koszem dobrze znalazł się Piechowicz i na tablicy wyników pojawił się remis (31:31). Miejscowi nie mieli jednak sposobu na Dylewicza, który kolejny raz uwolnił się spod opieki obrońców i przymierzył zza łuku. Trzy "oczka" dołożył także Michał Kolenda, który popisał się akcją 2+1 (31:37). GTK odpowiedziało sprytnymi akcjami Marcina Salamonika, a kiedy z dystansu trafił Kacper Radwański po raz pierwszy wyszło na prowadzenie (38:37). Chwilę później kolejne dwa "oczka" dołożył Piechowicz, a Hooker trafił zza linii 6,75 m (44:37). Serię 13:0 przerwał dopiero Steve Zack. Ostatecznie GTK schodziło na przerwę z siedmioma punktami przewagi, po tym jak równo z syreną trafił Lukas Palyza (49:42).
Podrażniony Trefl drugą połowę zaczął mocno skupiony. Efektem tego był cztery punkty Zacka. Gospodarze odpowiedzieli skutecznym wejściem pod kosz Palyzy oraz dobitką Mavericka Morgana (53:46). W zespole gości przełamał się Jermaine Love. Amerykanin, który w pierwszej połowie spudłował wszystkie rzuty tym razem popisał się akcją 2+1 i zniwelował straty do dwóch "oczek" (53:51). Kiedy jednak trafił także z dystansu, podopieczni Marcina Klozińskiego wrócili na prowadzenie (58:59). Po chwili goście mieli już o cztery punkty więcej, ale Palyza otrzymał piłkę na wolnej pozycji i długo się nie zastanawiając oddał skuteczny rzut (61:62). Goście odpowiedzieli kolejnym trafieniem Dylewicza, ale tym razem były reprezentant Polski nadepnął na linię i rzut miał wartość tylko dwóch punktów (63:67). Z linii rzutów wolnych jedno "oczko" dołożył Hooker, który miał jeszcze szanse na kolejne punkty, ale jego wejście pod kosz nie zakończyło się sukcesem.
Niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła, bo przyjezdni zanotowali świetny początek ostatniej odsłony. Trafienia Jakuba Karolaka, Trottera i Piotra Śmigielskiego w kontrze pozwoliły odskoczyć na 10 punktów przewagi (64:74). GTK próbowało wrócić do gry, ale nie najlepsza postawa w defensywie powodowała, że rywale nie mieli problemów z utrzymywaniem bezpiecznego prowadzenia. Najbliżej rywala gliwiczanie byli po "trójce" Palyzy (71:76), ale po chwili akcja Zacka 2+1 oraz Karolaka spowodowały powrót do sytuacji z początku kwarty (71:81). Podopieczni Pawła Turkiewicza próbowali bronić strefą, ale ta również nie dała spodziewanego efektu. Rozluźniony Trefl powiększał swoją przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już 16 "oczek" (76:92). Od tego momentu goście wyraźnie spuścili z tonu, co pozwoliło GTK odrobić część strat.
Kolejny mecz GTK zagra u siebie z Polpharmą Starogard Gdański 18 kwietnia o godzinie 18.
GTK Gliwice - Trefl Sopot 83:94 (19:24, 30:18, 15:25, 19:27)
GTK: Hooker 16 (3x3), Pieloch, Palyza 18 (4x3), Salamonik 12 (2x3), Morgan 12 - Piechowicz 16 (1x3), Radwański 3 (1x3), Zmarlak 2, Ratajczak 4, Jędrzejewski. Trener: Paweł TURKIEWICZ.
Trefl: Trotter 18 (1x3), Love 6 (1x3), M. Kolenda 10 (1x3), Dylewicz 20 (4x3), Zack 24 - Karolak 6, Ł. Kolenda 4, Motylewski 3, Śmigielski 3, Kulka. Trener: Marcin KLOZIŃSKI.
źródło: GTK Gliwice.
Artykuły powiązane
- Amerykański rozgrywający w Gliwicach
- Koszykarze z Gliwic lubią przed świętami wpaść do... Bydgoszczy
- Nieoczekiwana zmiana trenera w Gliwicach
- Koronawirus wygrał z koszykówką. Koniec sezonu w EBL. Stelmet ZG mistrzem, GTK Gliwice i MKS Dąbrowa Górnicza z utrzymaniem.
- Zwycięstwo na otarcie łez. Gliwiczanie odpadli z rozgrywek Alpe Adria Cup