Zacięte śląskie derby w PlusLidze dla Jastrzębskiego Węgla
Bardzo zacięty przebieg miały drugie w bieżącym sezonie śląskie derby PlusLigi. GKS Katowice po pięciosetowym boju przegrał z Jastrzębskim Węglem i ten wynik nie do końca satysfakcjonuje obie drużyny.
Zespół gości przyjechał do Katowic z nowym trenerem. Miejsce Luke'a Reynoldsa zajął dobrze znany polskim kibicom Włoch Andrea Gardini, były szkoleniowiec klubów z Olsztyna i Kędzierzyna-Koźla. Jastrzębianie chcieli jak najlepiej zaprezentować pod wodzą nowego szkoleniowca. Katowiczanie kilka razy w tym sezonie pokazali się z dobrej strony. Zapowiadało się ciekawe spotkanie i takie było.
Początek meczu był dość równy, dopiero problemy gospodarzy ze skończeniem akcji po przyjęciu sprawiły, że konieczne okazało się skorzystanie z przerwy przy wyniku 7:3 dla gości. Kilkupunktowe prowadzenie jastrzębian utrzymywało się, jako że gracze trenera Gardiniego szybko kończyli akcje po obronie i nie pozwalali rywalom na korzystną serię mimo wielu błędów w polu zagrywki. Sytuacja zaczęła się zmieniać na korzyść GKS, po bloku Jakuba Jarosza i serii świetnych serwisów Kamila Kwasowskiego katowiczanie mogli mieć nadzieję na odmianę losów partii, która stawała się coraz ciekawsza. Po ataku Rafał Szymury w siatkę na tablicy wyników pojawił się remis 21:21 i widoki na dobry finisz. Ostatecznie o losach seta zadecydowały dwie ostatnie akcje, czyli pewny atak Jurija Gladyra i niecelne uderzenie Kwasowskiego.
Kolejną partię GKS zaczął od trzech straconych punktów po zagrywkach Szymury. Straty nadrabiał swoim sprytem Adrian Buchowski, a po blokach Emanuela Kohuta i Jana Firleja był remis 6:6. Widać było, że wróciła stara, dobra GieKSa – pewna w przyjęciu, skuteczna w ataku i obronie, a do tego dokładająca do gry nieco fantazji. Już w połowie seta było jasne, że o wyniku znów zadecydują detale. Po drugiej z rzędu wymianie zakończonej punktem dla jastrzębian potrzebne było 30 sekund przerwy (15:18). GKS nieustannie walczył o odrobienie strat, co udało mu się po zdecydowanym ataku o blok Jarosza, będącym podsumowaniem cierpliwej i spokojnej gry. Dzięki wygraniu ważnego punktu po weryfikacji wideo i punkcie Jarosza, bohatera partii, doszło do remisu w setach.
Widać było, że porażka podrażniła siatkarzy z Jastrzębia-Zdroju, którzy odpowiadali szczelnym blokiem i presją na zagrywce. Tym razem siatkarzom GieKSy brakowało odpowiedniej celności, co odbijało się na rezultacie. Po asie serwisowym Szymury było już 12:7 dla przyjezdnych i należało szukać nowych sposobów na poprawę gry GKS. Mimo wielu wysiłków katowiczan i okazanej determinacji set zakończył się wygraną przeciwników 25:20.
GKS wszedł w czwartą partię z nowymi siłami. Grał na granicy ryzyka, ale tak należało grać z jednym z najlepszych zespołów w Polsce (8:7). Goście z górniczego miasta zdołali odpowiedzieć punktami blokiem, a po udanej zagrywce Szymury konieczna była interwencja trenera Słabego. Odpowiedź GieKSy była szybka. Set był pełen szalonych obron, które utrzymywały gospodarzy w grze, ale zbyt często podawali oni rękę rywalom, co poskutkowało serią dającą jastrzębianom wynik 20:17. GKS robił absolutnie wszystko, by nie dopuścić do zakończenia spotkania. Gra na przewagi zakończyła się dwoma perfekcyjnymi zagraniami GieKSy, punktem Buchowskiego i zapewnieniem sobie punktu!
Ostatniego seta nieco lepiej zaczęli zawodnicy trenera Gardiniego, jednak GKS szybko doprowadził do remisu 4:4 po tym, jak Kwasowski wygrał walkę o piłkę na siatce. We znaki dawał się katowiczanom doskonale znający katowicką halę Szymura, a strony boiska zmieniały przy wyniku 8:5 dla jastrzębian. Tym razem GKS nie mógł postawić się silnemu rywalowi, który chętnie korzystał z każdej szansy na punkt i często zatrzymywał uderzenia rywala.
GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel 2:3 (23:25, 25:23, 20:25, 28:26, 9:15)
GKS: Firlej, Buchowski, Zniszczoł, Jarosz, Kwasowski, Kohut, Watten (libero) - Drzazga, Nowosielski.
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Fornal, Wiśniewski, Al Hachdadi, Szymura, Gładyr, Popiwczak (libero) - Bucki, Kosok.