Mark Lebedew wrócił na Górny Śląsk - rozmowa z trenerem VFB Friedrichshafen
Trener siatkarzy niemieckiego VfB Friedrichshafen Australijczyk Mark Lebedew czuje się na Górnym Śląsku jak u siebie. W latach 2015-2018 pracował w Jastrzębskim Węglu jako pierwszy trener, natomiast w latach 2008-2009 był asystentem Roberto Santilliego.
W 2017 roku Lebedew zdobył z Jastrzębskim Węglem brązowy medal w Pluslidze. Co ciekawe, Australijczyk ma żonę Polkę i posiada dom w Żorach. Rozmowa została przeprowadzona przed środowym meczem Ligi Mistrzów.
Jak tam perspektywa snu we własnym łóżku, w swoim domu w Żorach, o której mówiłeś zaraz po losowaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów?
- Jeśli chodzi o możliwość wyspania się we własnym łóżku w swoim domu, to ostatni raz w Żorach byłem na początku sierpnia. Moja rodzina odwiedzała mnie we Friedrichshafen, ale mnie tutaj nie było prawie pół roku. Więc po meczu będę miał możliwość powrócić w swoje cztery kąty, położyć się na sofie i nacieszyć się jedną nocą przespaną we własnym domu.
Jakie uczucia towarzyszą Ci przy okazji pobytu w Jastrzębiu-Zdroju?
- Wizyta w Jastrzębiu-Zdroju zawsze przywołuje wiele wspomnień. Wiele dobrych chwil przeżytych w tej hali. A także możliwość spotkania moich przyjaciół w klubie oraz fanów. Za każdym razem, kiedy tu wracam, czuję się bardzo dobrze. Zacieram ręce na mecz, który będzie ciekawym spektaklem dla wszystkich.
W czasie swojej pracy w Jastrzębskim Węglu nawiązałeś bliskie relacje z członkami sztabu czy zawodnikami. Leszek Dejewski, Bogdan Szczebak to dla Ciebie rzeczywiście ktoś więcej niż tylko koledzy z pracy?
- Relacje, które nawiązałem w klubie, zwłaszcza z Leszkiem czy „Bodziem”, sięgają już piętnastu lat wstecz. Znałem ich zanim jeszcze poznałem moją żonę. Ci goście zostaną moimi przyjaciółmi do końca życia. Naprawdę ucieszyłem się z tego, że znów mogliśmy się zobaczyć. Co do Kuby Popiwczaka, to kiedy pojawiłem się tutaj w roli pierwszego trenera, to on miał zaledwie 18 lat. Z przyjemnością obserwuje się jego rozwój jako zawodnika. Dziś, bez dwóch zdań, postrzegam go jako najlepszego libero w Polsce w tym momencie.
Czego oczekujesz po tym ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów?
- Jeśli chodzi o ostatni mecz fazy grupowej w Lidze Mistrzów, to my już nie mamy szans na awans do kolejnej rundy. Mamy swoje kłopoty wynikające z kontuzji zawodników oraz innych perturbacji. Chcemy cieszyć się tym meczem, pobytem w Polsce, bawić się grą i przygotować się do finału Pucharu Niemiec, który czeka nas za dwa tygodnie.
Co sądzisz o obecnej drużynie Jastrzębskiego Węgla? Na co ją stać Twoim zdaniem?
- Obecna ekipa Jastrzębskiego Węgla to świetny zespół. Lubię patrzeć na grę każdego zespołu, w którym rozgrywającym się Benjamin Toniutti. Ja zawsze z wielką przyjemnością śledziłem jego występy w drużynach, w których grał. Oczywiście, z wyjątkiem meczów, kiedy stał po drugiej stronie siatki przeciwko moim drużynom. Wtedy, jest mi już mniej do śmiechu. Ale ta drużyna jest naprawdę mocna. Wspaniali polscy gracze, świetni obcokrajowcy jak Toniutti czy Hadrava. Zakładam, że jest to zespół, który będzie bił się ponownie o mistrzostwo Polski i jeśli dopisze im szczęście w play offach, to jestem przekonany, że mogą sięgnąć po tytuł po raz drugi z rzędu.
Rozmawiał Marcin Fejkiel
P.S. Już po meczu z Jastrzębskim Węglem pojawiła się oficjalna informacja, że Mark Lebedew został nowym trenerem męskiej reprezentacji Słowenii.