Pierwsza część spotkania, podobnie jak cała rywalizacja play-off, była bardzo wyrównana, ale to hokeiści GieKSy dłużej utrzymywali się przy krążku i stworzyli więcej sytuacji pod bramką rywali. Groźne strzały na bramkę Unii oddawali Grzegorz Pasiut, Jesse Rohtla czy Patryk Wronka. Każda z prób była jednak nieskuteczna. Katowiczanie zaimponowali swojej publiczności zwłaszcza w grze obronnej. Przez ponad półtorej minuty grali w osłabieniu trzech na pięciu, a mimo to nie pozwolili oświęcimianom otworzyć wyniku spotkania. W końcówce swoją szansę miał jeszcze Tomasz Malasiński, ale ostatecznie po 20 minutach gry w Satelicie był bezbramkowy remis.

W drugiej tercji walka po obu stronach się wyrównała. GKS miał liczne szanse na otwarcie wyniku spotkania, jednak w naszych szeregach brakowało skuteczności i dokładności pod bramką Unii. Pierwsza bramka meczu padła dopiero w 36. minucie. Oświęcimianie wykorzystali liczebną przewagę i objęli prowadzenie. GieKSa szansę na skuteczną odpowiedź miała kilkanaście sekund później, jednak bramkarz Unii w ostatnim momencie wybił krążek poza światło bramki. W końcówce tercji wicemistrzowie Polski wyraźnie przyspieszyli, ale nie zdołali doprowadzić do remisu.

Od początku trzeciej tercji GieKSa rzuciła się do odrabiania strat, ale w naszym zespole nadal brakowało skuteczności. Hokeiści Toma Coolena wyraźnie przyspieszyli grę i przejęli inicjatywę. W 51. minucie oświęcimianie złapali karę i wydawało się, że to idealna okazja, by odrobić straty. Niestety, to rywale wykorzystali chwilę nieuwagi naszego zespołu i wyprowadzili kontrę, która zakończyła się bramką. W 58. minucie Kevin Lindskoug zjechał do boksu, co bardzo szybko wykorzystali oświęcimianie. Przejęli krążek i strzelili do pustej bramki ustalając wynik spotkania.

Tauron KH GKS Katowice - Unia Oświęcim 0:3 (0:0, 0:1, 0:2)
0:1 - Przygodzki (35:40), 0:2 - Themar (51:31), 0:3 - Daneczek (57:57).