Chcę spróbować swoich sił poza PlusLigą - rozmowa z Radosławem Gilem
W sezonie 2016/2017 wspólnie z Jastrzębskim Węglem wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski . To jeden z najzdolniejszych siatkarzy tzw. "młodego pokolenia". Radosław Gil, do niedawna zawodnik Pomarańczowych w rozmowie z Danutą Jurasz podsumowuje ubiegły sezon a także zdradza swoje plany na najbliższą przyszłość.
Dlaczego akurat siatkówka? Jak rozpocząłeś swoją przygodę z tą dyscypliną sportową?
- Moja mama była siatkarką, tata wciąż jest trenerem, wiec namawiali mnie, żebym spróbował. Po krótkim okresie trenowania udało mi się zdobyć mistrzostwo Polski w dwójkach w minisiatkowce, co jeszcze bardziej zachęciło mnie do tego sportu. I tak to wszystko się zaczęło.
Zanim "zasmakowałeś" ligowych parkietów, szlifowałeś swoje umiejętności w Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. To musiało być dla ciebie, jako młodego sportowca, bardzo cenne doświadczenie.
- Na pewno Akademia Talentów ukształtowała mnie jako zawodnika. Oprócz możliwości grania, nauczyłem się techniki grania i była to dla mnie swego rodzaju szkoła życia. Prawdziwy sprawdzian charakteru, siły i wytrwałości.
Do pierwszego zespołu Jastrzębskiego Węgla dołączyłeś we wrześniu 2015 roku. Jak wspominasz współpracę z trenerem Markiem Lebedewem?
- Pod jego okiem bardzo dużo nauczyłem się na treningach. To bardzo pozytywny człowiek, którego jednym z głównych priorytetów jest dobra atmosfera w zespole. Wydaje mi się jednak, że nie miał do mnie zbyt dużego zaufania. Nie miałem zbyt wielu okazji na dłużej pokazać się na parkiecie i pokazać pełni swoich możliwości.
Sezon 2016/2017 Jastrzębski Węgiel zwieńczył brązowym medalem mistrzostw Polski. W opinii wielu ekspertów i komentatorów byliście tzw. "czarnym koniem rozgrywek", największym zaskoczeniem PlusLigi. Brąz cię satysfakcjonuje, czy pozostał jednak niedosyt, że coś można było zrobić lepiej?
- Wynik jest jak najbardziej zadowalający. Może była szansa ugrać coś więcej, być o jedną lokatę wyżej, ale uważam, że brązowy medal to spory sukces. Jako zespół zrobiliśmy swoje, walczyliśmy w każdym spotkaniu, daliśmy z siebie wszystko i brąz jest jak najbardziej w porządku.
O wielki finał przyszło wam walczyć z drużyną aktualnego mistrza kraju ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Twoim zdaniem ZAKSA była do "ugryzienia"?
- Szczerze mówiąc uważam, że nie. Może na Pucharze Polski we Wrocławiu można było ugrać coś więcej. Różnica między naszymi zespołami była taka, że kędzierzynianie grali od nas lepiej i pewniej. Pokazali to niejednokrotnie, zwłaszcza w fazie play-offie.
Z kolei na Asseco Resovię Rzeszów znaleźliście "patent"? To rywal z najwyższej półki, z którym pojedynki od zawsze budziły wiele sportowych emocji.
- Nie wiem, czy rzeczywiście znaleźliśmy na nich patent, ale to prawda, że ten zespół sportowo nam "leżał". Tak wyszło, że w zakończonym sezonie wygraliśmy z nimi wszystkie spotkania. Nie mieliśmy na nich jakiejś specjalnej taktyki, czy tajnej broni, po prostu graliśmy lepiej od rywali , co udowodniliśmy na parkiecie.
Miałeś możliwość współpracować z Lucasem Kampą, z jednym z najlepszych zawodników na tej pozycji na świecie. To bardzo cenne doświadczenie móc rozwijać się obok tak doświadczonego rozgrywającego.
- Zgadzam się z tym co powiedziałaś. Lucas to bardzo dobry zawodnik, o ogromnej wiedzy i doświadczeniu. Prywatnie, to fantastyczny człowiek, miły, zawsze otwarty i pomocny. Nigdy nikomu nie odmówił pomocy.
Po niezwykle udanym sezonie zmieniasz barwy klubowe, zagrasz w słoweńskim klubie Calcit Kamnik. Dlaczego obrałeś właśnie ten kierunek dla dalszego rozwoju swojej kariery?
- Zawsze chciałem spróbować swoich sił poza granicami kraju. Nadarzyła się taka okazja , więc dlaczego z niej nie skorzystać? W opinii wielu osób z którymi rozmawiałem, to ciekawy kraj i ciekawa kultura. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że będę mieć szansę pograć, zaprezentować swoje umiejętności. A to dla mnie bardzo ważne, ponieważ stojąc w kwadracie dla zawodników rezerwowych nie da się zbyt wiele nauczyć. Do tego dochodzi możliwość grania w europejskich pucharach, co będzie dla mnie kolejnym cennym doświadczeniem
Z Radosławem Gilem rozmawiała Danuta Jurasz