Piast poległ w setnej minucie
W kuriozalnych okolicznościach zespół Piasta Gliwice przegrał w zaległym meczu PKO BP Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa. Goście gola na wagę zwycięstwa zdobyli w doliczonym czasie gry w dodatku grając w dziesiątkę. Raków dzięki temu zwycięstwu awansował na pozycję lidera.
Gospodarze przystępowali do tego spotkania z ostatniej bezpiecznej pozycji w tabeli. Gliwiczanie zagrali osłabieni brakiem kontuzjowanych ofensywnych graczy Kamila Wilczka i Damiana Kądziora oraz pauzującego za żółte kartki obrońcy Constantina Reinera. Pierwsza połowa nie mogła porwać kibiców na stadionie. Niewiele działo się pod obiema bramkami, sporo za to było walki o piłkę w środku boiska. Bliżej objęcia prowadzenia byli zawodnicy trenera Marka Papszuna. Potężne uderzenie Ivi Lopeza z linii pola karnego wybił głową sprzed gliwickiej bramki Ariel Mosór, a potem bramkarz gospodarzy obronił uderzenie Bartosza Nowaka z ostrego kąta.
Gliwiczanie otworzyli drugą część gry od świetnej sytuacji Jorge Felixa, tyle że Hiszpan nie zdołał wygrać pojedynku z golkiperem Rakowa. Chwilę potem w polu karnym gości blisko pokonania Vladana Kovacevica był Grzegorz Tomasiewicz. W doliczonym czasie meczu drugą żółtą, a co za tym idzie, czerwoną kartkę obejrzał kapitan częstochowian Tomas Petrasek. Nie przeszkodziło to gościom w odniesieniu zwycięstwa. W 10. doliczonej minucie zwycięskiego gola zdobył w zamieszaniu w polu karnym Piasta Fran Tudor,
Piast Gliwice - Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
0:1 - Tudor, 90 min.
Piast: Plach – Katranis (87. Holubek), Czerwiński, Mosór, Mokwa – Dziczek, Hateley, Felix, Chrapek, Tomasiewicz – Sappinen (79. Toril).