Jastrzębianie pokazali w tym meczu charakter. Nie zaprezentowali wcale lepszej gry niż w poprzednich meczach, ale pod względem mentalnym widać było, że zmiana trenera dała efekt. Czy będzie on krótkotrwały czy poprawi wyniki zespołu na dłuższą metę będziemy w stanie ocenić za kilka tygodni. Podczas meczu w Bełchatowie po jastrzębskim zespole widać było, że potknięcia i niepowodzenia w poszczególnych akacjach nie psują atmosfery. Pomarańczowych nie załamał fakt, że po trzech setach przegrywali 1:2. Zdołali najpierw doprowadzić do tie-breaka, a w nim zdominować wicemistrzów Polski.

Po kontuzji do drużyny wrócił Jakub Popiwczak. I mimo, że 21-letni libero nie jest w pełni formy, z pewnością jego obecność na boisku podniosła morale całego zespołu. Znów sobą był Maciej Muzaj. atakujący Jastrzębskiego Węgla został wybrany MVP niedzielnego spotkania. Zdobył dla swojego zespołu 22 punkty.

Teraz jastrzębianie maja 10 dni przerwy przed następnym meczem. Nie zakwalifikowali się bowiem do turnieju finałowego rozgrywek o Puchar Polski, który w najbliższy weekend (27=29 stycznia) odbędzie się we Wrocławiu. Kolejny mecz rozegrają dopiero 31 stycznia, kiedy to w czwartej serii grupowej fazy Ligi Mistrzów we własnej hali podejmą najlepszą klubową drużynę świata - Zenit Kazań. Trener de Giorgi ma zatem dużo czasu, by popracować ze swoimi nowymi podopiecznymi.

PGE Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:22, 16:25, 25:18, 21:25, 10:15)
Skra: Wlazły, Łomacz, Lisinac, Kłos, Bednorz, Ebadipour, Piechocki (libero) - Katić, Romać, Janusz, Czarnowski.
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Kampa, Kosok, Sobala, De Rocco, Hidalgo Oliva, Popiwczak (libero) - Ernastowicz, Quiroga, Gdowski (libero), Boruch, Strzeżek.