Julien Lyneel zrobił różnicę. Jastrzębski Węgiel pokonał Resovię
To było świetne widowisko. Pomarańczowi bardzo chcieli zrehabilitować się w oczach kibiców za niespodziewaną porażkę z Chemikiem Bydgoszcz, a Resovia próbuje odnaleźć formę. W efekcie siatkarze zgotowali widzom emocjonujący spektakl.
Początek spotkania należał do gości. Skuteczne akcje Jakuba Jarosza dały rzeszowianom prowadzenie 3:1. Na szczęście dla gospodarzy szybko tym samym odpowiedział Dawid Konarski i Pomarańczowi wyszli na prowadzenie. Po asie serwisowym Christiana Fromma zyskali dwupunktowy zapas (7:5). Kolejny punktowy serwis, tym razem autorstwa Piotra Haina, był równoznaczny z prowadzeniem Jastrzębskiego Węgla 10:6 i pierwszą przerwą na żądanie trenera Gheorghe Cretu. Efektywny blok na Jaroszu dał prowadzenie Pomarańczowych 14:10. Przy zagrywce Kawiki Shojiego rzeszowianie niebezpiecznie zbliżyli się do drużyny trenera Ferdinando de Giorgiego (16:14). Po czasie wziętym przez trenera gospodarzy Amerykanin wreszcie się pomylił. W niedługim czasie szkoleniowiec gości uciekł się do drugiej w secie przerwy na żądanie, gdyż za sprawą Juliena Lyneela jastrzębianie prowadzili 19:15. Rzeszowianie raz jeszcze przycisnęli zagrywką co dało remis 20:20. Dzięki znakomitej grze Lyneela gospodarze odskoczyli na dwa „oczka” (22:20). Zepsuty serwis przez Dawida Dryję oznaczał pierwsze piłki setowe. Pierwszą goście obronili, ale wobec skutecznego ataku Konarskiego okazali się bezradni.
Drugi set rozpoczął się od wymiany ciosów. Na skuteczny blok Haina (4:3), akcją blok-aut odpowiedział Mateusz Mika (4:4). Jastrzębianie nie potrafili znaleźć sposobu na skutecznego Thibaulta Rossarda. Sytuację na korzyść rzeszowian odwrócił as serwisowy Shojiego, po którym Resovia prowadziła 9:7. Przerwa na żądanie trenera De Giorgiego zadziałała. Oba zespoły podejmowały ryzyko w polu serwisowym, popełniając przy tym sporo błędów. Skuteczna kontra Jastrzębskiego Węgla, w której Hain nie pozostawił złudzeń przeciwnikom, była jednoznaczna z remisem po 12. Kiedy wreszcie gospodarze zatrzymali blokiem Rossarda ich przewaga wzrosła do dwóch punktów (18:16). Podobnie jak to miało miejsce w pierwszej partii, rzeszowianie znów wyrównali stan seta po 20. Tym razem jednak, w kolejnej akcji to goście wyszli na prowadzenie (21:20). Po czasie wziętym przez „Fefe” Fromm wyrównał wynik meczu po 21. Jako pierwsi piłki setowe w tej partii zyskali rzeszowscy siatkarze (24:22). Pomarańczowi aż pięciokrotnie zdołali się wybronić, ale ostatecznie górą w secie byli rywale.
Początek trzeciego seta należał do rzeszowian, którzy napędzani akcjami Rossarda prowadzili 4:1. Po przerwie na żądanie trenera de Giorgiego Fromm popisał się udaną akcją. Przy stanie 3:7 na placu gry pojawił się Jakub Bucki, który zmienił Konarskiego. Drugi atakujący Jastrzębskiego Węgla z miejsca popisał się skuteczną akcją. Wkrótce szkoleniowiec gospodarzy znów musiał uciec się do wzięcia przerwy, gdyż na tablicy widniał już rezultat 10:5 dla Resovii. Kapitalna gra Pomarańczowych w obronie pozwoliła drużynie zmniejszyć straty do przeciwnika do dwóch punktów (8:10). Niebawem było jeszcze lepiej, bo straty zostały zupełnie zniwelowane, a następnie jastrzębianie wyszli prowadzenie! Spora w tym zasługa niesamowitego w polu serwisowym Lucasa Kampy oraz błyszczącego w ataku Lyneela. Po bloku Grzegorza Kosoka na Jaroszu wynik brzmiał 14:11 dla Pomarańczowych. Potem swoje w ataku dołożył Bucki. Kiedy do tego pomyłkę w ofensywie zanotował Jarosz przewaga jastrzębian wzrosła do czterech punktów. Rozpędzeni jastrzębianie (a zwłaszcza niezawodny Lyneel) śmiało parli po wygraną w partii. Po asie serwisowym, a następnie zagrywce punktowej Kampy gospodarze zyskali setbole. Goście obronili się raz, ale zepsuta zagrywka przez Jarosza była jednoznaczna z końcem seta.
Podbudowani trzecią partią gospodarze znakomicie weszli także w czwartego seta. Dwa asy serwisowe z rzędu będącego klasą dla siebie Lyneela złożyły się na wynik 4:0. Rywale szybko się otrząsnęli (5:4). Kapitalny, pojedynczy blok Buckiego na Rossardzie dał ekipie Pomarańczowych trzypunktowe prowadzenie 10:7. Niestety dla niej ambitnie grający goście wyrównali stan set po 12. Po czasie wziętym przez trenera znów jastrzębianie odskoczyli na dwa „oczka”, a duża w tym zasługa pewnego na zagrywce Buckiego. Kiedy atakujący „wyciągnął” ze swego repertuaru potężny atak Jastrzębski Węgiel prowadził już 16:13. Trzypunktowy zapas utrzymał się do stanu 20:17, ale wówczas Rossard „odpalił” swoją bombę na zagrywce i zmniejszył stratę do jednego „oczka”. Za moment mieliśmy już na tablicy remis po 20. Pomarańczowi raz jeszcze przycisnęli rzeszowian (22:20), a następnie Hain dwa razy zatrzymał blokiem Jarosza! Ostatnie słowo w meczu należało do bohatera wspomnianych akcji Haina, który atakiem ze środka zakończył mecz.
- Jestem szczęśliwy, że wygrałem „wewnętrzny”, francuski pojedynek z moim kolegą Thibaultem Rossardem, ale i jego zespołem. Mam ogromny szacunek dla tego klubu, jak i dla Thibaulta, który na tym etapie sezonu jest najważniejszą postacią w tej drużynie. Cieszę się zarówno z mojej postawy, jak i całej naszej drużyny. Bardzo fajnie mi się grało, tym bardziej, że czułem wsparcie ze strony moich rodziców i brata, którzy dopingowali mnie z trybun hali. Miło było ich dziś gościć tutaj - powiedział po meczu wybrany MVP spotkania Lyneel.
Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:23, 27:29, 25:18, 25:21)
Jastrzębski Węgiel: Konarski, Kampa, Kosok, Hain, Lyneel, Fromm, Popiwczak (libero) - Rusek, Bucki, Wolański.
Resovia: Jarosz, Shoji, Lemański, Możdżonek, Rossard, Mika, Perry (libero) - Dryja, Czyrek.