Pomarańczowi nie przełamali klątwy. ZAKSA wciąż ma na nich sposób
Po udanym początku sezonu siatkarze Jastrzębskiego Węgla liczyli, że po blisko pięciu latach uda im się w końcu pokonać drużynę ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Nic z tego. Mistrzowie Polski udzielili im surowej lekcji.
To, że jest to pojedynek rywali "wagi ciężkiej" można było się przekonać już w premierowym secie. Oba zespoły postawiły na ryzykowną zagrywkę. Lepiej w tym elemencie radzili sobie goście. Jastrzębianie popsuli w tej odsłonie aż 11 serwisów. Nie ucierpiało na tym jednak widowisko, bowiem gra mogła się podobać. W końcówce szczęście uśmiechnęło się do mistrzów Polski i to oni mogli cieszyć się z wygranej.
W kolejnych odsłonach przewaga zespołu prowadzonego przez Nikolę Grbica nie podlegała już dyskusji. W ekipie ZAKSY nie było słabych punktów. Tymczasem szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla Roberto Santilli próbował ratować sytuację zmianami. W miejsce Tomasza Fornala wprowadził Christiana Fromma, za Michała Szalachę do gry desygnował Piotra Haina. Niewiele to pomogło. Goście praktycznie nie popełniali błędów i pewnie sięgnęli po komplet punktów.
- Nie umiemy z nimi wygrać. Wychodzimy na mecz naładowani, przez co popełniamy dużo błędów w pierwszym secie. ZAKSA dostała z dziesięć punktów po naszych pomyłkach. To my gramy dużo słabiej, a nie oni lepiej. Po dwóch dobrych spotkaniach nie radzimy sobie z zagrywką. Ciężko odrzucić ich spod siatki. Mam nadzieje, że się w końcu przełamiemy, bo fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani, ale gramy średnio - mówił po meczu Dawid Konarski.
Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 21:25, 20:25)
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Lyneel, Szalacha, Konarski, Fornal, Gladyr, Popiwczak (libero) - Hain, Vinhedo, Bucki, Depowski, Fromm
ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Wiśniewski, Kaczmarek, Parodi, Rejno, Zatorski (libero) - Semeniuk, Baroti, Stępień,