Siatkarze GKS-u Katowice wrócili do gry, ale w stolicy punktów nie zdobyli
W pierwszym meczu po okresie kwarantanny siatkarze GKS-u Katowice nie sprostali ekipie Vervy Warszawa. Wprawdzie zespół trenera Grzegorza Słabego wygrał premierowego seta, to w kolejnych musiał uznać wyższość rywali.
GKS wrócił do gry po przerwie spowodowanej kwarantanną. Katowiczanie dołączyli do grona drużyn, którym plany na sezon pokrzyżowała pandemia koronawirusa COVID-19. Drużyna trenera Słabego musiała przerwać treningi i udać się na kwarantannę 3 października tuż po tym, jak w zespole wykryto przypadek zarażenia się koronawirusem.
W pierwszej odsłonie gra była wyrównana. Wielokrotnie na tablicy wyników oglądaliśmy remis. Dopiero pod koniec seta zespół z Katowic wyszedł na czteropunktową przewagę, rozegrał znakomicie ostatnie akcje. Był as Jakuba Jarosza i blok Emanuela Kohuta, które mocno przybliżyły gości do wygrania seta, którego zakończyła nieudana zagrywka Jana Króla.
W drugim secie oglądaliśmy zupełnie inną siatkówkę. Warszawianie mocno weszli w seta, obejmując prowadzenie 6:1 i konsekwentnie budowali coraz to większą przewagę, wynoszącą w pewnym momencie nawet 13 punktów. Trzeci set był najbardziej wyrównany z dotychczas rozegranych. Gospodarze uzyskali przewagę w końcówce. Po trzech partiach mieli przewagę w bloku 13:5. Stołeczni zepsuli 12 zagrywek, a katowiczanie takich błędów mieli o pięć więcej. W czwartym oglądaliśmy ponownie grę do jednej bramki, choć GKS tradycyjnie walczył ambitnie. Verva Warszawa zasłużenie zdobyła komplet punktów.
Verva Warszawa - GKS Katowice 3:1 (21:25, 25:11, 25:22, 25:16)
Verva: De Haro, Kwolek, Wrona, Ziobrowski, Szalpuk, Nowakowski, Wojtaszek (libero) - Superlak, Kozłowski, Król.
GKS: Nowosielski, Szymański, Zniszczoł, Jarosz, Kwasowski, Kohut, Watten (libero) - Buchowski, Drzazga, Musiał, Ogórek (libero).