GKS Katowice bez szans w starciu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle
Tylko w drugim secie siatkarze GKS-u Katowice mieli szansę na wygraną w starciu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Katowiczanie nie wykorzystali jednak dwóch piłek setowych i przegrali. W pozostałych odsłonach gospodarze nie pozwolili im na tak wiele.
Pierwsza partia idealnie pokazała różnicę między ekipą ZAKSY, a większością drużyn w PlusLidze. Kędzierzynianie grają bardzo równo, bardzo konsekwentnie, a przede wszystkim wykorzystują każdą okazję, by budować przewagę. Ostatni remis był przy wyniku 4:4, później gospodarze uciekli na dwa-trzy punkty, a gdy trafili kolejną okazję to pognali już daleko do przodu.
- Można przegrać, ale trzeba walczyć, a my stoimy - wściekał się na czasie trener Grzegorz Słaby, gdy na świetlnej tablicy był wynik 17:9.
Wtedy już było jasne, że ZAKSA rozpocznie mecz od prowadzenia w setach 1:0. Ostatecznie kędzierzynianie wygrali inauguracyjną partię 25:16.
Być może reprymenda Słabego podziałała na jego drużynę, bo kolejną partię katowiczanie rozpoczęli od prowadzenia... 5:0. Gracze GKS rozpoczęli tę partię, w przeciwieństwie do gospodarzy, mocno skoncentrowani. Kędzierzynianie gonili całego seta i dopadli rywali dopiero w ostatniej chwili. Najpierw, po ataku Bartłomieja Klutha, przewaga gości stopniała już tylko do jednego punktu (19:20). Od tego czasu, niemal do samego końca - niemal! - goście prowadzili na zmianę raz jednym, raz dwoma punktami. I, przy stanie 23:24, katowiczanie mieli dwa razy piłkę setową w górze. Najpierw skuteczny wyblok, a później punktowy blok na Adrianie Buchowskim dał jednak gospodarzom remis po 24. Kędzierzynianie takich szans z rąk nie wypuszczają - kolejny atak wykończył Kamil Semeniuk, po czym Jakub Kochanowski zablokował Jakuba Jarosza i ZAKSA wygrała 26:24.
To był moment, w którym stało się jasne, że katowiczanie nic w hali Azoty nie zwojują. Kędzierzynianie wielokrotnie pokazywali, że gdy potrafią wyciągnąć się z najgorszej możliwej sytuacji to później nabierają olbrzymiej pewności siebie. GKS nie mógł przegrać drugiej partii, jeśli chciał powalczyć o coś więcej z ZAKSĄ. Ale przegrał, a nim się dobrze rozgościł w trzeciej partii to już wysoko przegrywał.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - GKS Katowice 3:0 (25:16, 26:24, 25:16)
ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Rejno, Kaczmarek, Semeniuk, Kochanowski, Zatorski (libero) - Łukasik, Staszewski, Kluth, Prokopczuk.
GKS: Firlej, Kwasowski, Zniszczoł, Jarosz, Szymański, Nowakowski, Watten (libero) - Ogórek (libero), Musiał, Stolc, Nowosielski, Buchowski, Drzazga.
Źródło: plusliga.pl