O krok od sensacji - porażki siatkarzy Jastrzębskiego Węgla i GKS-u Katowice
Bardzo bliscy sprawienia sporej sensacji byli siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Pomarańczowi dopiero w dramatycznym tie-breaku przegrali z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. W Sosnowcu porażki doznał tez zespół GKS-u Katowice.
Po przegranej przed własną publicznością z MKS-em Będzin, jastrzębianie jechali do Kędzierzyna-Koźla z postanowieniem zatarcia fatalnego wrażenia z minionej środy. W pełni im się to udało, choć do pełni szczęścia zabrakło wygranej.
Zespół trenera Marka Lebedewa stoczył zacięty i wyrównany pojedynek z mistrzami Polski. Zwłaszcza czwarty i piąty set dostarczyły sporych emocji. W czwartej odsłonie jastrzębianie zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i doprowadzić do tie-breaka. W nim prowadzili już 13:11, ale nie udało im się zainkasować dwóch punktów.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:21, 20:25, 25:16, 25:27, 22:20)
ZAKSA: Toniutti, Konarski, Buszek, Wiśniewski, Bieniek, Deroo, Zatorski (libero) - Bociek.
JW: Muzaj, Kampa, Kosok, Boruch, Oliva, Touzinsky, Popiwczak (libero) - De Rocco, Ernastowicz, Bachmatiuk.
Bez punktów w tej kolejce są też gracze GKS Katowice. Drużyna trenera Piotra Gruszki przegrała w Sosnowcu z MKS-em Będzin 1:3. Dwie pierwsze partie wyglądały bliźniaczo podobnie. W inauguracyjnej odsłonie jako pierwsi dwupunktowe prowadzenie zbudowali gospodarze, jednak dzięki dobrej postawie naszej drużyny nie byli w stanie odskoczyć na większą ilość „oczek”.
W zespole GKS-u dobrze spisywali się zwłaszcza obaj środkowi - Tomasz Kalembka i Paweł Pietraszko oraz atakujący Gert Van Walle. Po asie serwisowym Belga GKS wyszedł na prowadzenie 18:17, a po skutecznym bloku wprowadzonego na boisko Karola Butryna było 21:20. Ostatnie piłki należały jednak do rywali, którzy zakończyli seta po ataku Jakuba Peszki.
Niemal identyczne wyglądała druga odsłona z tą różnicą, że to katowiczanie ciągle utrzymywali się na prowadzeniu. Po kontrze Van Walle i sprytnej kiwce Serhija Kapelusa prowadzili już 18:12. Rywale podjęli jednak walkę i doprowadzili do kolejnej wyrównanej końcówki. Szalę zwycięstwa na korzyść gości przechylił Kalembka, trafiając w środek boiska.
W trzecim secie również trwała zacięta walka, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Po raz ostatni "GieKSa" była na prowadzeniu przy stanie 20:19. Wtedy rywale zdołali skończyć dwie kontry, a po chwili zatrzymali GKS w ataku.
Końcówka znów padła łupem gospodarzy, którzy objęli prowadzenie 2:1. Będzinianie z wielkim animuszem rozpoczęli czwartą partię i po ataku Rafaela Araujo prowadzili czterema punktami - 9:5. Katowiczanie próbowali odrobić straty, ale skutecznie grający rywale w obronie i ataku znów okazali się lepsi i zatrzymali komplet punktów na własnym parkiecie.
MKS Będzin - GKS Katowice 3:1 (25:22, 22:25, 25:21, 25:17)
MKS B.: Kozub, Roberts, Ratajczak, Araujo, Waliński, Rejno, Potera (libero) oraz Seif, Peszko, Piotrowski.
GKS K-ce: Falaschi, Kapelus, Pietraszko, Van Walle, Sobański, Kalembka, Stańczak (libero) oraz Mariański (libero), Stelmach, Butryn, Fijałek, Błoński, Krulicki.
Źrodło: jastrzebskiwegiel.pl i gkskatowice.eu