Początek premierowej partii należał do gospodarzy. Po skutecznym ataku Jakuba Jarosza GKS prowadził już 13:8. Wszystko zmieniło się, kiedy w polu zagrywki pojawił się przyjmujący Akademików Robert Andringa. Holender rozpoczął od zdobycia dwóch punktów z asów serwisowych, a po chwili na tablicy wyników widniał rezultat 13:13. Od tego momentu inicjatywę przejęli przyjezdni, którzy przy stanie 24:23 mieli okazję na zakończenie seta, ale Mateusz Poręba posłał piłkę w aut. W kolejnych minutach obie drużyny grały punkt za punkt. Ostatecznie więcej zimnej krwi zachowali siatkarze Indykpolu, którzy wygrali po emocjonującej końcówce 39:37.

Podopieczni trenera Javiera Webera nakręceni zwycięstwem w pierwszej odsłonie, w kolejnej poszli za ciosem. Od początku przejęli inicjatywę i nie oddali jej aż do końca. Ich dominacja była aż nadto widoczna. Prym w ataku wiedli Bartłomiej Lipiński i Karol Butryn, którzy byli niemal nie do zatrzymania. 

Przegrane dwie osłony nie podłamały siatkarzy trenera Grzegorza Słabego. Sygnał do ataku dał przyjmujący Gonzalo Quiroga. Goście z Olsztyna próbowali odrobić starty, ale zaczęli popełniać wiele niewymuszonych błędów. Te wykorzystali katowiczanie, którzy nie oddali już prowadzenia. Kropkę nad "i" postawił Damian Domagała i kibice w hali Szopenicach mieli nadzieje na odwrócenie losów spotkania. Szybko pozbawili ich jednak Akademicy. Po ataku Andringi zza linii trzeciego metra goście wyszli na prowadzenie 9:4. Gospodarze nie potrafili znaleźć recepty na dobrze dysponowanych rywali, którzy do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. 

GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (37:39, 14:25, 25:21, 22:25)
GKS: Seganow, Quiroga, Kania, Jarosz, Szymański, Hain, Ogórek (libero) - Domagała, Rousseaux.
AZS: Tuaniga, Andringa, Averill, Butryn, Lipiński, Poręba, Hawryluk (libero) - Jankiewicz, Król, Jakubiszak.